piątek, 13 grudnia 2013

Kolorówka-Bourjois-Mega liner- OPINIA

Chyba się polubię z firmą na B. No prawdziwa burżuazja Wam powiem. Może nie z firmą, a z produktami. Po tuszu Twist me Up, który podbił mnie całkowicie wypróbowałam liner Mega. Czy naprawdę jest mega, poczytajcie....Z miejsca sorry za zdjęcia, bo jak mówiłam nie mam aparatu i robiłam je nogą od krzesła, stąd zadziwiająca ostrość i niesłychane efekty ;)


Tutaj na tym zdjęciu -próbowałam Wam pokazać jaki efekt zyskuje kredka, czy mazak już po jednym maźnięciu.  Ładnie mi to wyszło przyznacie? Poświęciłam na to kilka sekund, bo jak zwykle w pędzie :)







Za górami, za lasami żyła sobie biedna sierotka Dzasstina, biedna była bo nie na ten liner trafiła. Chodzi oczywiście o poprzedni liner z Eveline'u, który okiełznałam w końcu za pomocą pędzelka. Nasza przyjaźń jednak została całkowicie naruszona przez księcia Mega LINER, po którym chyba już żadnego innego linera nie pokocham. Jessu, nawet nie wiem od czego zacząć.
Prowadzi się gładko, miło i wyraziście. Pozostawia idealny czarny ślad nakładając odpowiednią ilość pigmentu, który nie rozjeżdża się i szybko zasycha. Forma pisaka pozwala namalować kreskę od cienkiej po grubą, bez dodatkowego poprawiania.




 Idealna, gruba linia za jednym maźnięciem.
To nie wszystko. Sprawdziłam trwałość tegoż cudeńka. Wiecie jak? Napisałam na ręce i nosiłam cały dzień. Robiłam z nim wszystkie domowe rzeczy, w tym z 4 razy zmywałam. Liner pozostał prawie taki jak był i już się bałam, że wcale nie zejdzie, ale dobre mleczko do demakijażu poradziło sobie z nim bez problemu. Linerze I LOVE You!
Warto wydać na to cudeńko magiczną kwotę 35 zł. Jak mi się skończy to kupię choćby nie wiem co, bo czaruje takie cuda na powiekach przy tak niskim wkładzie pracy, że nie wiem.

5/5
 Całuję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz :)