środa, 12 czerwca 2013

Taki mały patencik na... zmarszczki. Maseczki kolagenowe Paloma

Nie będzie to recenzja, a mój sposób na pewną dolegliwość w odpowiednim wieku :)
Moja twarz należy do wyjątkowo trudnych części ciała pod względem pielęgnacji. Kremy- jeszcze nie zauważyłam, żeby jakiś powalił mnie działaniem na tyle by stać się moim ulubieńcem. Moja skóra strzela fochy raz po raz okazując się w nowych odsłonach:
raz alergiczna
raz atopowa
raz naczynkowa
raz sucha ,
a czasem nawet przetłuszczająca się i wypryskowa. Tak tak, to szczera prawda i czasem mam ochotę walnąć się w tę twarz bo już nie wiadomo o co chodzi.Teraz nie mam żadnego kremu do facjaty, a zużywam jedynie próbki, których mam nadmiar. Aaaa i jeszcze jedno oblicze twarzy (prawie jak Grey)- mój ryjek ma zmarszczki. A ja znalazłam bardzo dobry sposób na nie- kolagen w płynie. Zakupiłam ostatnio jakoś -Maseczki kolagenowe Paloma do biustu, a w nich jest tak dużo tego drogocennego płynu, że szkoda go zmarnować. Więc przelałam do słoiczka i wcieram, głównie w czoło gdzie pojawia się lwia zmarszczka. Kolagen bardzo dobrze sobie z nią radzi, a ja się cieszę, że choć z jedną odsłoną mojej skóry mam spokój.






Swoją drogą, kiedyś zrecenzuję ogólnie maseczki Paloma, bo warto o nich wiedzieć.



Buziaki i do poczytania :*

7 komentarzy:

Dziękuję za komentarz :)