Matka, czyli ja spijając o poranku pyszną kawunię, wpadła w zamyślenie, z któreo wynikło, że jutro Mikołajki. Nosz kur... sobie tak pomyślałam, przecież dziecku prezenta jeszcze nie kupiłam, a że dziecko cały czas przylepione do swej rodzicielki, to kiedy, jak no i gdzie? No i pobiegła matka z na wpół mokrymi włosami do znanego czerwono żółtego sklepu w szałem w oczach (bo dziecko śpiące zostawiła) w poszukiwaniu czegoś bardziejszego. łupem padła gra edukacyjna, a przy okazji dalszym członkom rodziny - stos czekoladowych Mikołajów, puzzle, albumy....Jak ja nie lubię grudnia...
PS. Dziecko jeszcze spało jak przyszłam (nie było mnie dwadzieścia minut)
PS 2 Pani przy kasie ze zrozumieniem spytała tylko "Co Mikołaj?"
PS 3 Kto zdrowy po szóstej po prezenty lata?
Tak oto tym akcentem zaczynam do Świąt wstęp. Brrr
A jak Wy? Też na ostatnią chwilę?

EDIT: Tak minie ta Bezdomka wzięła że w wyszukiwarce zamiast potrawy z owsianką, wpisałam potrawy z biedronką. To będzie ciężki dzień...
ja tez nie lubie grudnia...
OdpowiedzUsuńludzie głupieją dosłownie
OdpowiedzUsuńdobrze że moje dziecko ma nie cały rok, to jeszcze nie rozumie ;p