wtorek, 26 sierpnia 2014

Tangle Tezzer a wychowanie dziecka

Wiem że sporo czasu mnie nie było. Reorganizacja życia, załatwianie...No i brak netu, mój wspaniały modem nadaje się do kosza,strona wgrywa się min 5 minut, a innej możliwości łączenia z siecią nie mam ;( To wszystko sprawiło, że wyeliminowałam na jakiś czas bloga ze swojego życia.
Już jakiś czas temu chodził mi po głowie ten post, więc daję upust teraz moim myślom.
 





 Co ma TT do wychowania dziecka, nie wiem. Może ma jakiś tam wpływ, ale ja chciałam podchwytliwy tytuł ;)
Jakiś już czas temu zakupiła TT w wersji styler kierowana blogowymi achami i ochami. Szczotki używam ja, uzywa i córa i jest ok. Kudłata już nie skrzeczy, nie ryczy, nie ucieka i ogólnie zachowuje się w miarę normalnie przy czesaniu, co też zawdzięczam TT. Ja również mogę go pochwalić za nowe BH na głowie, a nie używam przecież wcierek, bo nie mam czasu, nie mam rąk, nie mam głowy itp.
Wiedziona instynktem łowcy wyhaczyłam w bezdomce skrzyp w pakiecie ze szczotą podobną do TT. Po pierwszym jej użyciu już wiedziałam czym się różnią. Podróba okazała się słabeuszem w starciu z mistrzem. Igiełki niby takie same, ale te u Tanglera delikatnie masują skórę, te u podróby niestety ją drapią. Słabiutko wypada również w testach na rozczesywanie, nie sunie tak gładko jak TT. Jak miałabym ponownie kupować wolałabym wydać tą kasę na oryginał, dobrze ze różowiasta pantera była dołączona jako gratis do tabletek, bo bym się ładnie przejechała. Teraz sobie leży i czasami Kudłata weźmie i nią jakiegoś konia uczesze.


2 komentarze:

  1. Ja mam tą szczotę z Biedrony i daje rade ;) Ale fakt, oryginalnym TT czesałam się zaledwie 2 razy :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Również mam tą z biedronki i z moimi włosami ciężko.ale kupiłam ją głównie ze względu na tabletki,tzn potrzebowałam akurat tabletek,a ona była gratis :d

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)